taka sytuacja i nasza pierwsza wycieczka do ZOO 
chodzimy z Kaju po Zoo ... młoda krzyczy:
- nie ma słonia, gdzie jest słoń ...
(przy okazji warto zaznaczyć, że po pierwsze po to tu przyjechałyśmy,
- nie ma słonia, gdzie jest słoń ...
(przy okazji warto zaznaczyć, że po pierwsze po to tu przyjechałyśmy,
po drugie szukanie słonia motywowało moje dwuletnie dziecko 
do 
przemierzania kolejnych odcinków parku) 
- po dłuższym czasie odnajdujemy
 w końcu pawilon słoni a tam wisi karteczka: 
"6 sierpnia słoń wyjechał 
do Szwajcarii ..." rozczarowana mówię Kaju:
- nie ma słonia, słoń wyjechał ...
na co moje dziecko odpowiedziało:
- nie ma słonia ... słoń jest chory ...
- nie ma słonia, słoń wyjechał ...
na co moje dziecko odpowiedziało:
- nie ma słonia ... słoń jest chory ...




